Goście świetnie się
bawili. Gdy grill się skończył przyszedł czas na sprzątanie.
Wyszłam do ogrodu, zobaczyłam ile sprzątania i się załamałam.
-Zbyszek- zawołałam
męża.
-Tak kochanie?- objął
mnie od tyłu.
Odwróciłam się do
niego i zakręciłam tak, że stanął tyłem to tego bałaganu.
-Mam propozycję. Ja idę
zaglądnąć do dzieci, a ty posprzątasz. Potem pójdziemy do
sypialni ok?- szepnęłam mu na ucho.
-Ok- uśmiechnął się i
mnie pocałował.
-To ja idę.
Gdy weszła do domu
usłyszałam jak ZB9 nabiera powietrze. Zaśmiałam się i poszłam
na górę. Michałek z Kamilkiem grzecznie spali. Piotruś siedział
na podłodze i patrzył w okno.
-Kochanie co się stało?-
usiadłam obok niego.
-Bo dziś wujek Paul
przyszedł z Jessicą. Myślisz, że ona mnie lubi?
-Uuu pierwsza miłość.
Pamiętaj jak to było ze mną. Cudowne uczucie. Jessica cię lubi na
pewno.
-Mamo chcę się z nią
więcej widywać.
-No dobrze. Coś
wymyślimy, a teraz już spać- przykryłam go kołdrą i pocałowałam
w główkę.
Wykąpałam się i
przebrałam w piżamę. Zeszłam na dół, by pomóc Zbyszkowi w
sprzątaniu. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam czysty ogród. Szybko
się z tym uporał. Poczułam ręce na biodrach. Mąż zaczął mnie
całować po szyi. Odwróciłam się do niego i pocałowałam. Wziął
mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Długo nie odrywaliśmy się
od siebie. Następnego dnia Zibi jechał na trening.
-Weźmiesz ze sobą
Piotrusia?- spytałam.
-Jasne, ale czemu tego
chcesz?
-Bo widzisz nasz syn
przeżywa swoją pierwszą miłość- uśmiechnęłam się.
-Ooo słodko- odwzajemnił
uśmiech- Skoro chcesz, żebym go wziął na trening to pewnie
zakochał się w córce Paula.
-Zgadłeś.
-Dobra to idę po niego.
Zbyszek:
Na hali wysłałem
Piotrusia na salę. Siedzieli tam trenerzy i mieli się nim zająć.
Wszedłem do szatni. Większość kolegów już była. Brakowało
tylko Paula i Alka.
-Co jest Krzysiu?- spytał
Kosa libero- Dziwnie tak po imprezie bez kaca nie?
-Ha ha ha bardzo
śmieszne.
Wszyscy zaczęli się
śmiać. Wtedy wszedł do szatni Lotman. Zajął miejsce koło mnie.
-Zbyszek musimy pogadać-
zaczął.
-No ja też chciałem z
tobą pomówić.
Przebraliśmy się i
wyszliśmy na salę. Jessica i Piotruś siedzieli na krzesełkach i
trzymali się za rączki. Uśmiechnąłem się na ten widok.
Poszedłem się rozciągać, a koło mnie usiadł Amerykanin.
-Słuchaj Jess spodobał
się twój syn.
-Ooo to widzę, że
miłość odwzajemniona.
-Serio?- zdziwił się.
-Nie widzisz?- spytałem
i pokazałem na nasze dzieci.
-Słodko. No czyli w
sumie wszystko już załatwione.
-Tylko na randki muszą z
przyzwoitką chodzić- zaśmiałem się.
Trening przebiegł bardzo
dobrze. Wszystkim wszystko wychodziło jak nigdy. Myślałem, że po
imprezie będzie źle, ale wszyscy stanęli na wysokości zadania.
Wróciłem do domu zadowolony i poszedłem do żony.
-Kochanie wszystko
załatwione.
-Tak?
-No miłość jest
odwzajemniona- zaśmiałem się.
-To świetnie. Tylko
ciekawe jak długo przetrwają.
-Całe życie-
uśmiechnąłem się- Tak jak ja i ty.
-Wariat- powiedziała i
pocałowała mnie.
No i kolejny rozdział, jeden z ostatnich. Myślę, że do 100 dobiję i koniec. Zapraszam na moje blogi u góry z prawej strony podane są linki.Komentujcie :)
Jaka para urocza! *.*
OdpowiedzUsuńOoo jak słodko. *,*Pierwsza miłość Piotrka ^_^
OdpowiedzUsuńjej,słodko :3
OdpowiedzUsuń