wtorek, 7 maja 2013

Rozdział XCIII

       Goście świetnie się bawili. Gdy grill się skończył przyszedł czas na sprzątanie. Wyszłam do ogrodu, zobaczyłam ile sprzątania i się załamałam.
-Zbyszek- zawołałam męża.
-Tak kochanie?- objął mnie od tyłu.
Odwróciłam się do niego i zakręciłam tak, że stanął tyłem to tego bałaganu.
-Mam propozycję. Ja idę zaglądnąć do dzieci, a ty posprzątasz. Potem pójdziemy do sypialni ok?- szepnęłam mu na ucho.
-Ok- uśmiechnął się i mnie pocałował.
-To ja idę.
Gdy weszła do domu usłyszałam jak ZB9 nabiera powietrze. Zaśmiałam się i poszłam na górę. Michałek z Kamilkiem grzecznie spali. Piotruś siedział na podłodze i patrzył w okno.
-Kochanie co się stało?- usiadłam obok niego.
-Bo dziś wujek Paul przyszedł z Jessicą. Myślisz, że ona mnie lubi?
-Uuu pierwsza miłość. Pamiętaj jak to było ze mną. Cudowne uczucie. Jessica cię lubi na pewno.
-Mamo chcę się z nią więcej widywać.
-No dobrze. Coś wymyślimy, a teraz już spać- przykryłam go kołdrą i pocałowałam w główkę.
Wykąpałam się i przebrałam w piżamę. Zeszłam na dół, by pomóc Zbyszkowi w sprzątaniu. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam czysty ogród. Szybko się z tym uporał. Poczułam ręce na biodrach. Mąż zaczął mnie całować po szyi. Odwróciłam się do niego i pocałowałam. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Długo nie odrywaliśmy się od siebie. Następnego dnia Zibi jechał na trening.
-Weźmiesz ze sobą Piotrusia?- spytałam.
-Jasne, ale czemu tego chcesz?
-Bo widzisz nasz syn przeżywa swoją pierwszą miłość- uśmiechnęłam się.
-Ooo słodko- odwzajemnił uśmiech- Skoro chcesz, żebym go wziął na trening to pewnie zakochał się w córce Paula.
-Zgadłeś.
-Dobra to idę po niego.

Zbyszek:

        Na hali wysłałem Piotrusia na salę. Siedzieli tam trenerzy i mieli się nim zająć. Wszedłem do szatni. Większość kolegów już była. Brakowało tylko Paula i Alka.
-Co jest Krzysiu?- spytał Kosa libero- Dziwnie tak po imprezie bez kaca nie?
-Ha ha ha bardzo śmieszne.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wtedy wszedł do szatni Lotman. Zajął miejsce koło mnie.
-Zbyszek musimy pogadać- zaczął.
-No ja też chciałem z tobą pomówić.
Przebraliśmy się i wyszliśmy na salę. Jessica i Piotruś siedzieli na krzesełkach i trzymali się za rączki. Uśmiechnąłem się na ten widok. Poszedłem się rozciągać, a koło mnie usiadł Amerykanin.
-Słuchaj Jess spodobał się twój syn.
-Ooo to widzę, że miłość odwzajemniona.
-Serio?- zdziwił się.
-Nie widzisz?- spytałem i pokazałem na nasze dzieci.
-Słodko. No czyli w sumie wszystko już załatwione.
-Tylko na randki muszą z przyzwoitką chodzić- zaśmiałem się.
Trening przebiegł bardzo dobrze. Wszystkim wszystko wychodziło jak nigdy. Myślałem, że po imprezie będzie źle, ale wszyscy stanęli na wysokości zadania. Wróciłem do domu zadowolony i poszedłem do żony.
-Kochanie wszystko załatwione.
-Tak?
-No miłość jest odwzajemniona- zaśmiałem się.
-To świetnie. Tylko ciekawe jak długo przetrwają.
-Całe życie- uśmiechnąłem się- Tak jak ja i ty.
-Wariat- powiedziała i pocałowała mnie.

No i kolejny rozdział, jeden z ostatnich. Myślę, że do 100 dobiję i koniec. Zapraszam na moje blogi u góry z prawej strony podane są linki.Komentujcie :)

3 komentarze: