czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział III

        Nie umiałam nic powiedzieć. Rodzice Majki ściskali mnie i gratulowali. Już chciałam zaprzeczyć, gdy napotkałam jej błagalny wzrok. Była moją przyjaciółką. Westchnęłam tylko. Postanowiłam dać jej trochę czasu, ale nie zamierzałam ciągnąć tego nieporozumienia dłużej niż dwa tygodnie.
-Trzeba będzie wszystko przyszykować. My kupujemy wózek- powiedział Zbyszek.
-Nie trzeba- starałam się wybrnąć- To … chyba za wcześnie.
Jeszcze przez godzinę rozmawialiśmy tylko o ciąży. Nie była to dla mnie niekomfortowa sytuacja, ale ze względu na Majkę robiłam dobrą minę do złej gry.
-Ja już muszę iść- nie mogłam już dłużej wytrzymać- Piotrek czeka.
-Oczywiście. Pewnie cieszy się bardzo i już chce, żebyś wróciła. Mam nadzieję, że następnym razem przyjedziecie razem.
-Pewnie tak. Do widzenia.
-Ja też się będę zbierał- powiedział Seba- Podwiozę cię.
-Dzięki.
-Odprowadzę ich do samochodu- wtrąciła Maja.
-Uśmiechnęłam się lekko. Pożegnaliśmy się z Ignaczakiem i wyszliśmy. Gdy rodzice przyjaciółki nie mogli nas już usłyszeć od razu zaczęłam rozmowę.
-Majka oszalałaś? Nie mogę udawać, że jestem w ciąży. Musisz im powiedzieć prawdę.
-Powiem- spuściła głowę- Tylko daj mi trochę czasu.
-Masz dwa tygodnie i módl się, żeby Piotrek się o tym nie dowiedział.
-Jasne- westchnęła- Dopilnuję wszystkiego.
Sebastian otworzył mi drzwi i pojechaliśmy. Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało. W końcu jednak nie wytrzymaliśmy tej niezręcznej ciszy.
-Dziękuję ci- powiedział- Chcę najpierw powiedzieć ojcu. Nie powinien się za bardzo zdenerwować i może pomoże nam powiedzieć wujkowi i cioci.
-Proszę, zróbcie to szybko. To dla mnie bardzo nieprzyjemna sytuacja. Nie chcę ciągnąć tego kłamstwa.
-Wiem. Zrobię to jak najszybciej.
Podjechaliśmy pod blok. Pożegnałam się, wysiadłam i poszłam na górę.

Klaudia:

         O 19 pojawiłam się pod kinem. Paweł już tam na mnie czekał z małym bukietem róż. Uśmiechnęłam się do niego.
-Cześć Klaudyna- pocałował mnie w policzek- To dla ciebie.
-Nie musiałeś.
-Ale chciałem. To co jakiś popcorn, cola?
-Może być. Na co idziemy?
-Na to co chciałaś. Mrożący krew w żyłach horror. Mamy jeszcze- spojrzał na zegarek- 15 minut do seansu. Mów co się dzieje.
-Z czym?
-Z tobą i Michałem. Widzę, że coś jest nie tak.
-To co zawsze. Treningi, mecze. Mam wrażenie, że oddalamy się od siebie. Prawie w ogóle nie spędzamy razem czasu.
-Zawsze cię to denerwowało, ale mimo to dawaliście radę.
-No to pewnie i teraz damy. Nie gadajmy o tym. Lepiej chodźmy, bo kolejka się robi.
Kupiliśmy popcorn na spółkę i dwie cole. Po chwili zaczęli wpuszczać na seans. Musiałam przyznać, że film był przerażający. Kilka razy chowałam twarz w ramieniu Pawła, bo nie chciałam patrzeć. On tylko się wtedy uśmiechał. W końcu, gdy skończył się film poszliśmy się jeszcze przejść po parku. Reagowałam na każdy dźwięk.
-Klaudyna chyba już nigdy cię nie wezmę na horror.
-Nie przesadzaj.
-Ja przesadzam? To ty mało nie wybuchnęłaś krzykiem, bo w krzakach kot siedział.
-Oj tam- zarumieniłam się.
-Słodko wyglądasz.
-Pawka proszę cię.
-No co? Nie mogę wyrazić swojej opinii? Jak się rumienisz wyglądasz przepięknie.
Przystanął i wziął mnie za rękę. Drugą uniósł mój podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy. Nie wiedziałam co on robi.
-Wiesz już dawno chciałem to zrobić?
-Co?- nadal nie rozumiałam.
Lekko się uśmiechnął, zamknął oczy i pocałował mnie.

Ania:

         Z Kamilem zrobiliśmy dokładny plan kto, kiedy, z kim, gdzie idzie. W sumie było to dobre rozwiązanie, ale nie chciałam przegapić żadnego wyścigu. Jeszcze tylko raz każde z nas miało pójść bez towarzysza.
-Anulka- chłopak objął mnie od tyłu- Idziemy na spacer?
-O tej porze?- zdziwiłam się.
-Czemu nie?
-W sumie. Dobra.
Ubrałam się i wyszliśmy. Złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się lekko. Było tak jak dawniej, zanim zamieszkaliśmy razem. Po drodze sprzedawali obwarzanki. Wzięliśmy jednego z makiem na spółkę i zajadaliśmy się.
-Kamil- sprzeciwiłam się, gdy chciał mi kolejny kawałek wepchnąć do ust.
-No co?- uśmiechnął się- Kocham cię.
-Też cię kocham.
Zamknął oczy i pocałował mnie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i szliśmy alejką dalej.
-Przepraszam za tamtą kłótnię- zaczął- Jeśli tak bardzo ci zależy to pójdę z tobą na te wyścigi samochodowe.
-Nie musisz. Też już zrozumiałam, że te derby dużo dla ciebie znaczą. Pójdziemy na nie razem- zdecydowałam w końcu.
-Na prawdę?
-Tak. W końcu drugi raz takiej atmosfery nie będzie- uśmiechnęłam się- Chcę zobaczyć jak to wygląda na takim ważnym meczu dla kibiców.
-Nie zawiedziesz się- znów złożył pocałunek na mich ustach.
Szliśmy tak uśmiechnięci. Chciałabym, żeby tak było zawsze. Ciepła atmosfera i okazywanie sobie uczuć. Wtuliłam się w bok Kamila.
-Ania?
-Co jest?
-Czy to nie jest Klaudia?
-Gdzie?- zdziwiłam się.
-Tam z tym gościem.
-Faktycznie to ona.
Już chciałam ją zawołać, gdy się pocałowali. Stałam jak wryta i nie mogłam nic powiedzieć, to samo Kamil
-Co to ma być?
-Chodźmy stąd.
-Ona zdradza mojego brata, a ja mam to zostawić?
-Tego nie mówię. Na razie chodźmy. Pogadam z Klaudią, a dopiero potem ty z Michałem ok?
-No dobra.

No to mamy trójeczkę. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Komentujcie ;)

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział II

-Majka, ale- zabrakło mu słów- Twoi rodzice wiedzą?- spytał w końcu.
-Nie, ale jeszcze dziś im powiem. Pojedziesz ze mną?
-Tak, tylko, że- zabrakło mu słów.
-Nie cieszysz się- stwierdziłam.
-Nawet nie wolno ci tak myśleć. Bardzo się cieszę, ale mnie zaskoczyłaś. Martwię się o ciebie. Masz do skończenia szkołę.
-Poradzę sobie.
-Wiem. Zajmę się dzieckiem, będę ci we wszystkim pomagał- uśmiechnął się w końcu- To co jedziemy do twoich rodziców?
-Tak, tylko najpierw zgarniemy Jessice. Miała być ze mną przy tym.
-Jasne papużki nierozłączki- zażartował.
-Bardzo śmieszne- dostał ode mnie w ramię.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do przyjaciółki. Dość szybko odebrała.
-I jak?- spytała na początek.
-Świetnie. Jedziemy teraz po ciebie, a potem do rodziców powiedzieć im o wszystkim.
-Ok.
Powiedział gdzie jest. Z Sebą szubko tak podjechaliśmy, zgarnęliśmy ją i po 15 minutach byliśmy pod domem moich rodziców. Wzięłam głęboki oddech. Strasznie się denerwowałam. Ukochany wziął mnie za rękę i weszliśmy do środka.
-Cześć mamo, cześć tato- powiedziałam.
-Cześć. O widzę, że mamy gości. Wchodźcie- powiedział ojciec.
Usiedliśmy na kanapie. Po jednej stronie miałam chłopaka, a po drugiej przyjaciółkę.
-Niedawno dowiedzieliśmy się, że zostaniecie dziadkami- zaczęłam prosto z mostu.
Popatrzyli na siebie zdziwieni, a potem się uśmiechnęli.
-To cudownie- powiedziała moja rodzicielka.
-Czyli nie jesteście źli?- zdziwiłam się.
-Za co mamy być źli? Przecież to najwyższy czas- odpowiedział tata- Jess gratulujemy tobie i Piotrkowi. Tylko czemu nie przyszedł z tobą?
Po tych słowach nie wiedziałam co mam robić. Spojrzałam na przyjaciółkę. Była w jeszcze większym szoku niż ja.

Ania:

      Po spotkaniu z Klaudią i Jessicą wróciłam swoim autem do mieszkania. Widziałam, że ścigacz Kamila stał już. Westchnęłam i udałam się na górę.
-Cześć kochanie- przywitał mnie chłopak.
-Cześć- pocałowałam go.
-Jak tam babskie ploteczki?- spytał.
-A od kiedy cię to interesuje?- zdziwiłam się.
-Interesuje mnie wszystko co jest związane z tobą- uśmiechnął się.
-Nie podlizuj się. I tak jedziemy za tydzień na wyścigi samochodowe, a nie na te twoje motorowe.
-To jest żużel- upomniał mnie- Anulka błagam cię.
-Nie.
-Ale ostatnio byliśmy na tym co ty chciałaś. Teraz moja kolej.
-O nie kochany. To tak nie działa. Nie mam zamiaru oglądać jak faceci jeżdżą w kółko.
-A ja nie mam zamiaru oglądać tych głupich wyścigów, gdzie właściwie nie ma żadnych mijanek i jak wystartują tak dojadą.
-Świetnie, więc znów idziemy osobno- zdenerwowana poszłam do sypialni.
-Ania- powiedział błagalnym tonem- Nie możemy choć raz się w tej sprawie dogadać?
-Niby jak? Każde z nas chce co innego i nie chce iść na kompromis.
-Zróbmy grafik.
-Jaki grafik?- zdziwiłam się.
-Ustalimy kiedy idziemy na wyścigi samochodowe, a kiedy na żużlowe. Zapiszemy to wszystko i nie będzie już kłótni. Raz na jedne, raz na drugie.
-A na te za tydzień?
-Mogę się poświęcić
-Super- ucieszyłam się.
-I pójść jeszcze raz sam.
-Co? I to jest to twoje poświęcenie?- wkurzyłam się.
-To są derby z Tarnowem. Nie może mnie tam zabraknąć.
-A daj ty mi spokój.

Klaudia:

       Wróciłam do domu i położyłam się na kanapie. W sypialni czekała na mnie sterta książek i notatek, ale nie miałam teraz na nie sił. Włączyłam telewizor. Musiała oczywiście lecieć powtórka ostatniego meczu. Westchnęłam. Wiedziałam, że Michał kocha siatkówkę i nie może bez niej żyć, ale od zawsze irytował mnie taki styl życia. Treningi, mecze wyjazdowe, mecze u siebie i niewiele czasu dla bliskich. Moje rozmyślenia przerwał powrót ukochanego.
-Cześć skarbie- pocałował mnie.
-Cześć- wysiliłam się na uśmiech.
-Co jest? Ciężki dzień?
-Powiedzmy.
Wstałam i podałam obiad. Zjedliśmy,a potem usiedliśmy w salonie.
-Wyjdziemy na jakiś spacer?- zaproponowałam.
-Jestem zmęczony po treningu.
-To może do kina jutro?
-Mam trening o 17, więc wrócę koło 20 i nie będzie sensu.
-No tak. Jak zawsze.
-Kochanie- chciał mnie objąć- Wiesz, że jestem sportowcem i muszę być na hali.
-Wiem, wiem. Tylko szkoda, że przez to nie masz w ogóle czasu dla mnie.
Wstałam i poszłam do sypialni. Wybrałam numer do Pawła, kumpla z roku. Odebrał po trzech sygnałach.
-Cześć Klaudyna- zaśmiał się i ja też- Co tam?
-Nie masz ochoty wyjść gdzieś jutro?
-A co Michał znów nawalił?
-Nie po prostu mam ochotę gdzieś z tobą wyjść. Nie można?
-Nie no. Pewnie, że można. To co może o 19 w kinie? Grają akurat jakąś ckliwą komedie romantyczną. Coś dla ciebie.
-Obecnie mam ochotę na jakiś horror, a nie romansidła, w których zawsze wszystko kończy się szczęśliwie.
-Uuu widzę, że grubo było. Ok poszukam czegoś. To do jutra.
-No do jutra.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Wzięłam koszule nocną i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam Michał oczywiście zmęczony po treningu już spał. Westchnęłam tylko i położyłam się obok. 

No i dwójeczka. Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie :)

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział I

-Majka!- wkurzyłam się, gdy spacerowałyśmy w parku- Ty naprawdę nie widzisz problemu w swojej ciąży? Jesteś za młoda, żeby zostać matką!
-Ale Seba nie jest za młody na ojca. Będzie opiekował się dzieckiem, a ja będę się uczyć.
-On ma treningi, mecze. Nie da rady cały czas zajmować się dzieckiem!
-Są jeszcze rodzice. Mama i tata pomogą mi.
-Tylko najpierw musisz im o tym powiedzieć.
-Jess słuchaj chciałabym, żebyś mi w tym pomogła.
-Przyjaźnimy się, ale nie powiem twoim rodzicom o twojej ciąży- zaczynała mnie irytować- To musisz załatwić sama.
-Jess- zrobiła błagalne oczy.
-Nie. Maja to musisz załatwić sama. To ty zaszłaś w ciąże, więc sama o tym wszystkim powiedz.
-Bądź tam ze mną. Proszę cię.
-To mogę zrobić. Będę tam z tobą, ale to ty będziesz mówić.
-Zgoda- przytuliła mnie- Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie.
Pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę. Następnego dnia miałam stawić się u niej i wspierać ją w rozmowie z rodzicami. W domu przywitał mnie Piotrek.
-Kochanie- objął mnie- Co wyście tyle robiły?
-Niedługo się dowiesz- uśmiechnęłam się.
Pocałował mnie i wziął na ręce.
-Co ty robisz?
-To co zaczęliśmy zanim wyszłaś- uśmiechnął się.
-Wariat- zaśmiałam się i pocałowałam go.
Po cudownej nocy obudziłam się wtulona w Piotrka. Ubrałam się i poszłam robić śniadanie. Zjadłam je i usiadłam w salonie. Spojrzałam na zegarek. Piotrek miał za godzinę trening. W sypialni zastałam go nadal śpiącego. Zdarłam z niego kołdrę.
-Ej- poderwał się.
-Wstawaj śpiochu. Trening za godzinę.
-No dobra.
Niechętnie zwlekł się z łóżka i poszedł do kuchni. Umalowałam się, uczesałam i wzięłam torebkę. Bartman siedział w salonie na kanapie i zajadał się kanapkami.
-Wychodzę- zawołała.
-A gdzie?
-Do parku z Majką.
-Spędzasz z moją siostrą więcej czasu niż ze mną- zaczął narzekać.
-Oj nie przesadzaj. Dobra lecę, bo się spóźnię- pocałowałam go i wyszłam.
Szłam alejką i napawałam się piękną pogodą. Czasem miałam dość siedzenia w mieszkaniu i uczenia się, ale taki los wybrałam. Chciałam, żeby Piotrek podjął dalszą naukę, bo przychodziła mu ona bardzo łatwo, ale nie dałam rady go namówić. Westchnęłam i usiadłam na ławce. Pamiętam jak kilka lat temu przychodziłam tu na randki z Piotrkiem. To były beztroskie czasy. Wtedy ktoś zasłonił mi oczy.
-Majka!
-Cześć Jess- przytuliła mnie.
-Czemu chciałaś się tu spotkać? Myślałam, że do ciebie od razu mam przyjść.
-Chciałam cię zapytać o coś.
-Pytaj.
-Nie uważasz, że powinnam najpierw powiedzieć Sebie o ciąży?
-Jeszcze tego nie zrobiłaś?
-Nie- spuściła głowę.
-Maja to jest pierwsze co powinnaś była zrobić. Robimy tak. Ja pochodzę trochę po parku, pójdę na jakąś kawę, a ty w tym czasie jedziesz do Seby i mówisz mu wszystko.
-Ale
-Nie ma ale. Już idź.
Posłusznie wstała i poszła.

Klaudia:

-Michał! Spóźnisz się na trening!- krzyknęłam po raz kolejny.
-Już zaraz!
Miałam dość ciągłego troszczenia się o jego treningi, wyjazdy. Chciałam od tego odpocząć. Ile można przypominać facetowi, że wyjeżdża do innego miasta i nie może się spóźnić na zbiórkę? W końcu zszedł na dół.
-To ja lecę- pocałował mnie i wyszedł.
Westchnęłam, usiadłam na kanapie i schowałam głowę w kolanach. Nie chciałam tak żyć. Chciałam mieć normalną rodzinę, która zje razem obiad w niedziele, a potem pójdzie na lody. Jednak w niedziele Michała miał mecze i mogłam o tym tylko pomarzyć. Wstałam, wzięłam torebkę i wyszłam do kawiarni na spotkanie z Anią. Po 15 minutach byłam na miejscu.
-Cześć- uśmiechnęłam się na jej widok.
-Cześć- przytuliła mnie. Usiadłyśmy i zamówiłyśmy kawę.
-Co tam u ciebie?- spytała.
-Jak zwykle to samo. Michał mało się na trening nie spóźnij i musiałam go popędzać. Czasem mam wrażenie, że tego nie wytrzymam.
-Klaudia nie możesz tak myśleć. Nie rozumiem cię czasem. Wiedziałaś na co się piszesz wiążąc się z Michałem, więc nie rozumiem, dlaczego teraz narzekasz.
-Ja nie wiem. Kocham Michała i chcę z nim być, ale to dla mnie trudne. Od kąt pamiętam tęskniłam za tatą. Zawsze, gdy wyjeżdżał byłam smutna, chociaż wiedziałam, że to jego praca i musi. Nie chcę tego dla swoich dzieci. Nie chcę, żeby musiały stale tęsknić za ojcem.
-Wiem o czym mówisz, ale takie życie wybrałaś. To nie Jesz?- spytała nagle.
Odwróciłam się i ją zobaczyłam. Pomachałyśmy, aby do nas podeszła. Uśmiechnięta usiadła i przywitałyśmy się.

Majka:

      Poszłam na halę do Seby. Akurat kończyli trening. Stałam koło jego samochodu, a jak mnie zobaczył to uśmiechnął się i podbiegł.
-Kochanie co tu robisz?- pocałował mnie.
-Musimy porozmawiać- powiedziała.
-No dobra. Jedziemy do mnie?
-Jasne.
Otworzył mi drzwi i pojechaliśmy. Przez całą drogę milczeliśmy. Nie wiedziałam jak zareaguje na wieść o tym, że jestem w ciąży. W końcu dotarliśmy do mieszkania.
-Napijesz się czegoś?- spytał.
-Nie. Chodź.
Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do salonu. Usiadł i wziął mnie na kolana. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się lekko. Zawsze były w nich iskierki szczęścia.
-To o czym chciałaś rozmawiać?
-O czymś bardzo ważnym. To zmieni nasze życie na zawsze.
-Nie strasz mnie. Co się stało?
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.
-Majka!- niecierpliwił się.
-Ja jestem w ciąży.
Spojrzałam na niego. 

No i jest pierwszy rozdział. Komentujcie czy się podoba proszę :D Chcę wiedzieć czy ktoś to w ogóle czyta.

sobota, 1 czerwca 2013

Prolog

        Piotrek przebywał na treningu, a ja siedziałam w domu i się uczyłam. Studiowałam dziennikarstwo w Rzeszowie na piątym roku. Tato długo mnie namawiał, żebym została siatkarką, ale nie chciałam. Trenowałam tylko do końca gimnazjum, a w liceum już zrezygnowałam. Wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie, więc nie chciałam marnować czasu i się uczyłam. Piotrek wiele razy starał się mnie namówić, ale nie dałam się. Planowaliśmy ślub, ale żadne z nas nie miało czasu się tym zająć. Rodzice proponowali nam pomóc, ale jakoś nie umieliśmy zaangażować się w ten temat. Przyjaciółki nie rozumiały jak mogę całe życie wytrzymać z jednym facetem. Mówiły, że jeżeli się nie wyszaleję przed ślubem to nie będę dobrą żoną. Ja tak nie uważałam. Dla mnie najważniejsza była miłość. Nie rozumiałam dlaczego mam być z kimś kogo nie kocham, skoro mam przy sobie ukochanego mężczyznę. Dlaczego mam szukać złudnego szczęścia przy kimś innym jak mam prawdziwe przy sobie? Westchnęłam tylko i wróciłam do notatek. Po godzinie wrócił mój narzeczony.
-Cześć Jess- zawołał uśmiechnięty.
-Cześć- odpowiedziałam.
-A ty znów przy książkach- westchnął- Znam lepszy sposób spędzania czasu- zaczął całować mnie po szyi.
-Piotruś zaprzyjaźnij się z mydłem- odepchnęłam go lekko, bo był spocony po treningu.
-To chodź zaprzyjaźniać się ze mną- znów poczułam jego oddech na szyi.
-Uwierz, że sam tego potrzebujesz.
-No dobra, ale wrócimy do tego tematu- zrezygnował i udał się do łazienki.
Wiedziała, że się przy nim więcej nie nauczę, więc zaczęłam składać książki i notatki. Piotrek zawsze świetnie się uczył, bo odziedziczył to po matce, jednak gdy skończył liceum nie podjął dalszej nauki tylko zajął się swoją karierą sportową. Jego bracia poszli na studia i grali równocześnie, zaś Maja jeszcze była w liceum. Z Sebą mimo różnicy wieku tworzyli szczęśliwą parę. Miło się na nich patrzyło. Nie kłócili się, spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Dla mnie byli wzorem pary. Ignaczak wytrwale pomagał jej w nauce jak tylko mógł, odbierał ją codziennie ze szkoły. Wiedział, że ślubu na razie nie wezmą, ani nie będą mieć za szybko dzieci, ale szanował to i cieszył się z każdej spędzonej z nią chwili. Kamil i Ania to była wybuchowa para. Każde miało własny świat. Ona kochała szybkie samochody i adrenalinę, on motory. Niby wszystko pasuje, ale często się kłócili o to, bo ona chciała jechać swoim samochodem, a on chciał ją przewieźć ścigaczem. Michał z Klaudią byli dość spokojni. Obojgu zależało na nauce, ale ją denerwowały częste wyjazdy. Wiedziała, że musi się do tego przyzwyczaić, ale źle jej to szło. Moje rozmyślenia przerwał Piotrek.
-To co teraz mogę?- całował mnie po szyi.
-Kochanie- odwróciłam się do niego- Umówiłam się z Mają.
-Ale dzisiaj? Nie możesz tego przełożyć?- zrobił błagalne oczka.
-Niestety nie- pocałowałam go, wzięłam kurtkę i wyszłam
Umówiłyśmy się w kawiarni. Przyjaźniłam się z nią i mogłam jej powiedzieć wszystko. Gdy przyszłam ona już siedziała. Przywitałam się z nią i usiadłam naprzeciwko.
-Jess mam problem- zaczęła- Duży problem.
-Co się dzieje?- zdenerwowałam się.
Podała mi jakąś kopertę. Zdziwiona wyciągnęłam jej zawartość. Nie mogłam w to uwierzyć. Czytałam to kilkanaście razy. W końcu spojrzałam na nią.
-Coś ty zrobiła? Masz 17 lat!
-Za dwa tygodnie 18- poprawiła mnie.
-Nie ważne. Dziewczyno w takim wieku być w ciąży?!
Spuściła głowę, a ja nie wiedziałam co mam robić. 

I tak to się oto rozpocznie. Chciałam was zachęcić do czytania, ale nie wiem kiedy pojawi się pierwszy rozdział, bo mam teraz dużo nauki. Komentujcie czy podoba wam się kontynuacja, bo nie wiem czy dobrze robią pisząc ją.