poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział XIV

          Czekałem na odpowiedź jak na wyrok. Jej rodzice wyglądali na przygnębionych. Po głowie chodziły mi same najgorsze scenariusze. Michał stał obok i patrzył wyczekująco. W końcu ojciec Mai westchnął.
-Jeszcze nic nie wiemy. Lekarza dalej ją badają. Boją się, że może poronić.
Dziecko. Możemy stracić dziecko. Nie umiałem wydobyć z siebie żadnego słowa. Jeśli Maja straci nasze dziecko nigdy sobie tego nie wybaczę. Po chwili koło nas pojawił się Piotrek z Jessicą oraz Kamil z Anią.
-Co się stało?- spytał najstarszy.
Gdy zaczęli nowo przybyłym wszystko tłumaczyć usiadłem na krzesełku i schowałem głowę w kolanach.
-To wszystko twoja wina!- Piotr podszedł do mnie zły.
-Co?- podniosłem się.
-To przez ciebie ona tu trafiła! Ty jej przysporzyłeś tylu zmartwień! To twoja wina!- powtórzył się.
Nie miałem siły się bronić. Sam uważałem, że to wszystko przeze mnie. Nikt nie starał się stanąć w mojej obronie. Czułem na sobie wzrok wszystkich zebranych. Wtedy z sali wyszedł lekarz. Od razu wstałem.
-Co z Mają?- spytał Michał jako pierwszy.
-Pani Bartman jest bardzo słaba. Jej ciąża jest zagrożona. Będzie musiała się oszczędzać, nie wolno jej się denerwować. Musimy zostawić ją do jutra, do obserwacji- spojrzał na wszystkich- Może do niej wejść tylko jedna osoba.
-Ja wejdę- powiedziałem pierwszy.
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotę prócz Michała. On wiedział, że to jest najlepsze wyjście jednak nie wiedziałem czy damy radę przekonać o tym resztę zebranych. Zacząłem się przepychać do drzwi.
-Nie ma mowy- powiedział Piotr- Akurat jesteś ostatnią osobą, która powinna tam wejść.
-No chyba jednak nie- Michał stanął obok niego- Jest ojcem dziecka. Ma prawo wejść do środka.
Korzystając z zamieszania wszedłem do sali. Majka leżała przypięta do tych wszystkich urządzeń i patrzyła w bok. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem obok niego. Dopiero po chwili spojrzała na mnie.
-Kochanie przepraszam- udało mi się powiedzieć.
-Seba ja nie potrzebuję twoich przeprosin.
-Wiem.
-To ja chciałam cię przeprosić- kontynuowała.
-Ty? Za co? Michał mi mówił, że to Mateusz cię pocałował, to nie była twoja wina. Nie masz mnie za co przepraszać.
-Mam. Źle cię traktowałam. Nie powinnam była tak się unosić gdy powiedziałeś, że chcesz podpisać kontrakt w Rosji.
-Nie prawda. Miałaś do tego prawo. To ja nawet nie powinienem pomyśleć o wyjeździe po tym jak dowiedziałem się o twojej ciąży …
-Spróbujmy jeszcze raz- przerwała mi- Chyba, że nie chcesz.
-Majka jasne, że chcę- pocałowałem ją- Kocham cię.
-Ja też cię kocham- uśmiechnęła się.
-Zamieszkaj ze mną- powiedziałem szybko.
-Seba, ale … -zacięła się- Rodzice się nie zgodzą.
-A co może się stać?- zaśmiałem się- Zajdziesz w ciążę?
Też się zaśmiała. Wzięła mnie za rękę i widziałem, że się zastanawia. Gładziłem wierzch jej dłoni i czekałem na to co powie.
-Musimy znaleźć dużo argumentów, żeby ich do tego przekonać. Tak łatwo nie wypuszczą mnie z domu- odezwała się w końcu.
Uśmiechnąłem się i znów ją pocałowałem.
-Uda nam się. Myślę, że jest jedne argument, który może przeważyć, a właściwie dwa.
Patrzyła na mnie wyczekująco. Miałem plan, ale dużo zleżało od Majki. Zdałem sobie sprawę, że przez nasze kłótnie nie kupiłem jej prezentu na osiemnaste urodziny. W ogóle przeszły jakoś niezauważone. To pewnie wszystko przez jej ciąże. Zwykle osoba, która uzyskuje pełnoletność po prostu upija się na imprezie. Ona tego nie mogła zrobić. Gdy opuściłem salę Mai wszyscy się wokół mnie zebrali.
-Dobrze się czuje. Pogodziliśmy się.
-Jesteście razem?- uśmiechnęła się Jessica.
-Tak- odwzajemniłem uśmiech.
-No w końcu- koło mnie pojawił się Michał.
Gdy inni zaczęli rozmawiać ja wymknąłem się ze szpitala. Trzeba było w końcu to wszystko rozwiązać. I wiedziałem jak to zrobić.
Następnego dnia odebrałem Majkę ze szpitala. Nikt się nie zdziwił jak Bartmanówna wsiadła do mojego samochodu. Zabrałem ją do siebie. Widziałem, że bardzo się zdziwiła. Wszędzie były rozsypane płatki róż. Odwróciła się do mnie.
-Seba co to jest?
-Chodź.
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem dalej. Na stole stały czerwone świeczki. Zapaliłem je. Majka usiadła na krześle, a ja podałem jej obiad, który wcześniej ugotowałem. Zaskoczyłem ją, było to widać.
-Powiesz mi co się dzieje?- spytała.
-Później.
Zjedliśmy w romantycznej atmosferze. Ukochana cały czas mi się niepewnie przyglądała. Uśmiechnąłem się tylko. W końcu zacisnąłem palce na małym pudełeczku spoczywającym w mojej kieszeni. Wstałem i podszedłem do krzesła Mai. Cały czas nie spuszczała ze mnie wzroku. Przyklęknąłem, a ona zakryła usta dłońmi.
-Kochanie dużo przeszliśmy. Nie chcę i nie życzę sobie spędzenia znów tak długiego czasu bez ciebie. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Ty i ta mała kruszynka, która w tobie rośnie. Wyjdziesz za mnie?
Na początku nie mogła nic powiedzieć. Po jej policzkach poleciały łzy. Klęczałem i patrzyłem na nią czekając na odpowiedź.
-Tak. No pewnie, że tak.
Uśmiechnąłem się, wsunąłem jej pierścionek na palec i pocałowałem. Wtuliła się we mnie. Poczułem, że nadal płacze. Otarłem jej łzy.
-Spokojnie. Czemu płaczesz?
-Ze szczęścia i wzruszenia. Dopiero teraz do mnie dociera, że będziemy już zawsze razem i bardzo się cieszę.
-Ja też. Kocham cię.
-Ja też cię kocham- pocałowałem ją.
-Jedziemy do twoich rodziców?- spytałem.
-Po co?- zdziwiła się.
-Może taki argument- ująłem jej dłoń, na którym był pierścionek zaręczynowy- Przekona ich, żeby pozwolili nam zamieszkać razem.
-Mam nadzieję.
Szybko się ubraliśmy i po 15 minutach byliśmy pod domem rodziców Majki. Niepewnie weszliśmy do środka.
-Mamo, tato?- zawołała moja narzeczona.
-O już jesteście- pojawił się jej ojciec- Wchodźcie.
Usiedliśmy razem w salonie. Po chwili dołączyli do nas gospodarze. Spojrzałem na dziewczynę. Wzięła głęboki oddech.
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć.
-Oświadczyłem się Mai, a ona mnie przyjęła- skończyłem za nią- Chcielibyśmy zamieszkać razem- kontynuowałem.
Przeżyli szok. Czekaliśmy na ich reakcję.

No zaczyna się wszystko układać w końcu. Komentujcie to bardzo motywuje :)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział!! Już się kolejnego nie mogę doczekać

    OdpowiedzUsuń
  2. hej kiedy można liczyć na następny rozdział bo jestem ciekawa reakcji rodziców

    OdpowiedzUsuń