Rozpakowywałam wszystkie
rzeczy w mieszkaniu Sebastiana. Niewiele mi już tego zostało. Gdy w
końcu skończyłam usłyszałam, że mój narzeczony wrócił z
treningu. Podeszłam do niego i go pocałowałam.
-Cześć kochanie-
uśmiechnął się.
-Cześć.
-Pomóc ci rozpakowywać
rzeczy?- zaoferował się.
-Nie, już skończyłam,
więc mamy dużo czasu dla siebie.
-I to mi się podoba.
Usiedliśmy w salonie i
włączyliśmy telewizję. Wtuliłam się w chłopaka. Czułam się
przy nim szczęśliwa.
-Może wyjdziemy gdzieś?-
zaproponował.
-A gdzie?
-Na kolację.
-Jasne. Idę się
przygotować- pocałowałam go.
Wtedy usłyszałam
dzwonek. Spojrzałam na Sebastiana, ale wzruszył tylko ramionami.
Poszłam otworzyć. W drzwiach stała Jessica.
-Cześć Maja.
-Cześć. Co tu robisz?
-Przyszłam się z tobą
spotkać. Chcę pogadać. Mogę wejść?
-Jasne, wchodź-
wpuściłam ją.
Usiadłyśmy razem z
kuchni. Zrobiłam nam herbatę i postawiłam na stoliku ciasteczka,
którymi Sebastian napełnił szafki przed moją przeprowadzką, bo
uznał, że musi być przygotowany na wszystkie moje zachcianki.
-O czym chciałaś
pogadać?- spytałam.
-Piotrek mi powiedział,
że zaręczyliście się z Sebą. To prawda?
-Tak- uśmiechnęłam
się.
-Czemu muszę się takich
rzeczy dowiadywać przez pośredników? Najlepszej przyjaciółce nie
powiedziałaś- udała, że się obraża.
-Oj przepraszam-
przytuliłam ją- Wybaczysz?
-No nie wiem.
-Na ciężarną nie wolno
się gniewać- uśmiechnęłam się.
-To nie fair.
-Możliwe, ale taka
prawda.
-Niech ci będzie. To
teraz mów. Wybraliście już jakieś imię dla dziecka?- była
ciekawa.
-Ostatnio rodzice też
mnie o to pytali- westchnęłam- Jeszcze nie rozmawialiśmy o tym z
Sebą, ale chyba faktycznie już powinniśmy.
-No najwyższa pora.
Rozmawiałam z
przyjaciółką o mojej przeprowadzce, o jej ślubie i wieli innych
rzeczach. Wtedy do kuchni wszedł Ignaczak.
-Cześć Jess- przywitał
się z dziewczyną- Maja mieliśmy wyjść.
-O jejku zapomniałam-
podeszłam do narzeczonego i zarzuciłam mu ręce na szyję-
Wyjdziemy jutro dobrze?
-Jasne-uśmiechnął się
i pocałował mnie.
-Oooo jak słodko. To ja
was zostawiam.
Pożegnaliśmy się z
Jessicą, a potem usiedliśmy razem w salonie. Wtuliłam się w
Sebastiana, a on kreślił mi kółka na ramieniu.
-Seba?
-Tak?
-A jak damy na imię
dziecku?
Widziałam, że
zaskoczyłam go tym pytaniem. Podrapał się po głowie i spojrzał
na mnie. Wiedziałam, że się zastanawia.
-Seba?
-Zaraz coś zaproponuję.
Dla chłopca może … Emil?
-Emil?- zdziwiłam się-
Nie.
-To może Fabian- ożywił
się.
-Fabian- powtórzyłam-
Podoba mi się.
-Ok to skoro ja dla
chłopca wymyśliłem to ty wymyślasz dla dziewczynki- powiedział
zadowolony z siebie.
-No dobra- zastanowiłam
się chwilkę- Może …. Kasia?
-Takie popularne? Nie.
-Dobra, dobra. Daj mi
chwilę. Może … Alicja.
-Nie- pokręcił głową.
-Patrycja.
-Nie.
-Karolina.
-Nie.
-A tobie się w ogóle
jakieś imię podoba?- spytałam.
-Jakieś mi się spodoba.
Zaczęliśmy się kłócić
o imię dla dziewczynki. Nie była to oczywiście taka prawdziwa
kłótnia, bo cały czas się śmialiśmy.
-Milena- rzuciłam.
-Milena?- zastanawiał
się chwilę nad tym- W sumie ładnie. Milena Ignaczak. Mi się
podoba. A na drugie?
-Agata.
-Milena Agata Ignaczak.
Pięknie.
-Ej. Ty nie wymyśliłeś
drugiego imienia dla chłopca- zauważyłam.
-Eeee … po co? Pewnie i
tak będzie dziewczynka.
-No już dawaj.
I zaczęliśmy się
kłócić od nowa. Sebastian rzucał co chwilę kolejne imiona bez
zastanowienia, a ja je odrzucałam.
-Będzie Krzysiek po
dziadku i koniec!- powiedział w końcu.
-Może być- zaśmiałam
się.
-Czyli tę sprawę w
końcu mamy załatwioną. A teraz chodź pod prysznic.
-Razem?
-No jasne- uśmiechnął
się cwaniacko.
-No dobra.
Po cudownej, wspólnej
kąpieli położyliśmy się. Seba objął mnie i położył mi dłoń
na lekko zaokrąglonym brzuchu.
-Rośnie nasze maleństwo-
powiedział zadowolony.
-Tak, a ja niedługo będę
wyglądać jak beczka.
-Ale moja beczka.
-Miły jesteś-
powiedziałam z sarkazmem.
-Wiem.
Pocałował mnie i
wtuleni zasnęliśmy. Następnego dnia obudziłam się pierwsza i
poszłam zrobić śniadanie. Gdy kroiłam pomidory poczułam ręce na
biodrach. Seba pociągnął mnie do siebie przez co nóż zjechał mi
na rękę i się zraniłam.
-Seba!- krzyknęłam.
-O matko. Przepraszam.
Włożyłam rękę pod
wodę, która momentalnie zabarwiła się na czerwono. Ignaczak stał
obok i patrzył na to zdenerwowany.
-Może zawieźć cię do
szpitala?- zasugerował- Mocno się dźgnęłaś.
-Okej, jedźmy.
Wiem, że zawaliłam. Jakoś nie miałam motywacji do pisania tego rozdziału co było spowodowane tylko jednym komentarzem pod ostatnim postem. No dobrze skoro mam wakacje to jakoś spróbuję dodawać tu częściej rozdziały. Komentujcie :)