niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział XV

         Tato wydawał się być zły, ale tylko na początku. Po chwili wziął głęboki oddech i przytulił mnie mocno do siebie.
-Cieszę się, że w końcu wam się układa- szepnął.
-Dziękuję tato- uśmiechnęłam się- Mamo?- spojrzałam na rodzicielkę.
-Oj Majka, Majka- pokręciła głową- I co ja mam z tobą zrobić? Wiesz jak tu będzie pusto bez ciebie?
-Mamo- przytuliłam się do niej- Czyli się zgadzasz?
-Ciężko mi będzie jak się przeprowadzisz, ale cieszę się, że się pogodziliście i jesteście razem. Kiedy zamierzasz się przenieść do Sebastiana?
-Jak najszybciej. Już dziś spakuję trochę rzeczy, a on weźmie je do mieszkania.
Pokiwała głową. Narzeczony wziął mnie za rękę i pociągnął do mojego pokoju. Zaraz po tym jak przekroczyliśmy próg wpił się w moje usta. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam bliżej do siebie.
-W końcu zamieszkamy razem- powiedział jak już oderwaliśmy się od siebie- To mów jak mam ci pomóc się pakować.
-Nie musisz. Sama dam radę.
-Muszę. Tobie nie wolno dźwigać w tym stanie. Musimy dbać o nasze maleństwo- położył mi rękę na brzuchu.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam do Seby. Po chwili wszystko co w najbliższych dniach nie było mi potrzebne lądowało w walizkach. Chciałam jak najszybciej się przenieść do ukochanego, więc trochę wyszło tych rzeczy.
-Dasz radę to wszystko zabrać?- spytałam.
-Jasne- zapewnił mnie- A kiedy przewozimy resztę i ty się przeniesiesz?
-Może po jutrze?- zaproponowałam- Chcę spędzić jutro cały dzień z rodzicami. Teraz nie będę już widywała ich codziennie.
-Rozumiem.
Posiedział jeszcze chwilę, pocałował mnie i udał się do swojego, a niedługo naszego mieszkania. Wróciłam do salonu gdzie siedzieli rodzice. Usadowiłam się pomiędzy nimi i przytuliłam do nich. Tato pocałował mnie w czoło.
-Oj Maja. Będzie nam ciebie bardzo brakowało, ale taka kolej rzeczy. Najpierw wyprowadzili się twoi bracia, a teraz kolej na ciebie.
Oglądnęliśmy jakąś komedię, dużo się śmialiśmy. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam z rodzicami jak tego wieczoru. Poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z kąpieli zauważyłam, że już lekko zaokrąglił mi się brzuszek. Uśmiechnęłam się i położyłam na nim rękę. Niedługo na świat przyjdzie dziecko moje i Seby. Położyłam się i uśmiechnięta zasnęłam. Rano wstałam wcześnie co raczej mi się nie zdarzało gdy mogłam pospać. Przebrałam się i poszłam zrobić śniadanie dla wszystkich. Postawiłam na naleśniki. Gdy nakładałam je na talerze do kuchni weszli moi rodzice. Zdziwili się trochę.
-Ty gotujesz?- zdziwiła się mama.
-Chciałam was trochę po rozpieszczać zanim się wyprowadzę.
Zjedliśmy razem, a potem zadzwoniłam do Sebastiana, żeby przyjechał pomóc mi spakować kolejne rzeczy. Po 15 minutach się pojawił.
-Nie mogę się już doczekać aż w końcu wszystkie twoje rzeczy będą u mnie. I ty będziesz u mnie. Kocham cię.
-Też cię kocham- pocałowałam go- A teraz pomóż mi się pakować.
-Nie ma sprawy.
Rodzice zakomunikowali nam, że jadą na zakupy i wyszli. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zostawiłam narzeczonego w pokoju, a sama poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Michał, Kamil i Piotrek. Przytuliłam braci po kolei.
-Co wy tu robicie?- spytałam.
-Musieliśmy przyjść, żeby zobaczyć jak się czujesz- powiedział Misiek.
-Bardzo dobrze.
-Na pewno? Nie mówisz tak, żeby nas uspokoić?
-Nie.
-Maja kto przyszedł?- usłyszałam głos Seby.
-Co on tu robi?- zdziwił się Kamil.
-Widzicie Seba mi się oświadczył i zaproponował mi wspólne mieszkanie.
-Co?- powiedzieli chórem.
-No właśnie się pakuje, a on weźmie moje rzeczy do siebie. Jutro już będę z nim mieszkała.
Wtedy z góry zszedł Ignaczak i objął mnie ramieniem. Patrzyłam na zszokowanych braci i czekałam na ich reakcję. Michał uśmiechnął się i przytulił mnie mocno.
-Cieszę się, że w końcu jesteś szczęśliwa- szepnął.
-Ja też- włączył się Kamil.
Tylko Piotrek stał z założonymi rękoma i nic nie mówił. Patrzyłam na niego wyczekująco. Westchnął i też mnie przytulił.
-Ale jak kiedyś spróbuje cię skrzywdzić to masz od razu przyjść do mnie. Już ja się z nim rozprawię.
-Wtedy chętnie ci pomogę- dołączył się Michał.
-Ja też- dorzucił Kamil.
Zaśmiałam się tylko. Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać o ślubie braci. Cieszyłam się, że są szczęśliwi.
-Maja, a może podłączymy się?- spytał Seba.
-Co?- nie zrozumiałam.
-No może zrobimy poczwórny ślub.
Tym mnie zaskoczył. Patrzyłam na niego i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. W końcu przełknęłam ślinę.
-Seba bardzo chętnie, ale nie chcę wyglądać na swoim ślubie jak hipopotam. Już mi zaczyna być brzuch widać.
-Rozumiem- westchnął- To urządzimy wesele po porodzie.
Bracia musieli się po chwili zbierać. Pożegnaliśmy ich, a potem wróciliśmy do mnie, żeby dokończyć pakowanie rzeczy.
-Jutro ostatnia tura- zakomunikowałam.
-W końcu- uśmiechnął się Seba.
Pożegnaliśmy się, a gdy wyszedł wzięłam się za naukę, bo miałam zaległości w szkole. Nawet nie słyszałam jak rodzice wrócili do domu. Tato przyszedł do mnie do pokoju i zaczął się rozglądać po prawie pustym pokoju.
-Będzie mi ciebie brakowało- przytulił mnie.
-Mi was też.
-Chodź ze mną i mamą do restauracji. Spędźmy ten ostatni dzień razem.
-Jasne tylko się przebiorę.
Po chwili byliśmy już w drodze do restauracji. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy aż kelnerka je przyniesie.
-Majka, a zastanawiałaś się już jakie imię dacie dziecku?- spytała mama.
-Nie.
-To chyba trzeba pomyśleć.
-Zastanowimy się nad tym z Sebą, ale jeszcze dużo czasu.
-Tak ci się tylko wydaje. Szybko zleci.
Dobrze się bawiliśmy, dużo rozmawialiśmy. Zjedliśmy razem, a potem pojechaliśmy na lody. Usiedliśmy na ławce i zajadaliśmy się.
-Odwiedź nas czasem- powiedział tata.
-Będę was odwiedzała kiedy tylko będę mogła- zapewniłam.
-Trzymam cię za słowo- powiedziała mama. 

Długo musieliście czekać, ale straciłam wenę i nie wiedziałam co mam pisać. Mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie.