Tato wydawał się być
zły, ale tylko na początku. Po chwili wziął głęboki oddech i
przytulił mnie mocno do siebie.
-Cieszę się, że w
końcu wam się układa- szepnął.
-Dziękuję tato-
uśmiechnęłam się- Mamo?- spojrzałam na rodzicielkę.
-Oj Majka, Majka-
pokręciła głową- I co ja mam z tobą zrobić? Wiesz jak tu będzie
pusto bez ciebie?
-Mamo- przytuliłam się
do niej- Czyli się zgadzasz?
-Ciężko mi będzie jak
się przeprowadzisz, ale cieszę się, że się pogodziliście i
jesteście razem. Kiedy zamierzasz się przenieść do Sebastiana?
-Jak najszybciej. Już
dziś spakuję trochę rzeczy, a on weźmie je do mieszkania.
Pokiwała głową.
Narzeczony wziął mnie za rękę i pociągnął do mojego pokoju.
Zaraz po tym jak przekroczyliśmy próg wpił się w moje usta.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam bliżej do siebie.
-W końcu zamieszkamy
razem- powiedział jak już oderwaliśmy się od siebie- To mów jak
mam ci pomóc się pakować.
-Nie musisz. Sama dam
radę.
-Muszę. Tobie nie wolno
dźwigać w tym stanie. Musimy dbać o nasze maleństwo- położył
mi rękę na brzuchu.
Uśmiechnęłam się i
przytuliłam do Seby. Po chwili wszystko co w najbliższych dniach
nie było mi potrzebne lądowało w walizkach. Chciałam jak
najszybciej się przenieść do ukochanego, więc trochę wyszło
tych rzeczy.
-Dasz radę to wszystko
zabrać?- spytałam.
-Jasne- zapewnił mnie- A
kiedy przewozimy resztę i ty się przeniesiesz?
-Może po jutrze?-
zaproponowałam- Chcę spędzić jutro cały dzień z rodzicami.
Teraz nie będę już widywała ich codziennie.
-Rozumiem.
Posiedział jeszcze
chwilę, pocałował mnie i udał się do swojego, a niedługo
naszego mieszkania. Wróciłam do salonu gdzie siedzieli rodzice.
Usadowiłam się pomiędzy nimi i przytuliłam do nich. Tato
pocałował mnie w czoło.
-Oj Maja. Będzie nam
ciebie bardzo brakowało, ale taka kolej rzeczy. Najpierw
wyprowadzili się twoi bracia, a teraz kolej na ciebie.
Oglądnęliśmy jakąś
komedię, dużo się śmialiśmy. Już dawno tak dobrze się nie
bawiłam z rodzicami jak tego wieczoru. Poszłam pod prysznic. Gdy
wyszłam z kąpieli zauważyłam, że już lekko zaokrąglił mi się
brzuszek. Uśmiechnęłam się i położyłam na nim rękę. Niedługo
na świat przyjdzie dziecko moje i Seby. Położyłam się i
uśmiechnięta zasnęłam. Rano wstałam wcześnie co raczej mi się
nie zdarzało gdy mogłam pospać. Przebrałam się i poszłam zrobić
śniadanie dla wszystkich. Postawiłam na naleśniki. Gdy nakładałam
je na talerze do kuchni weszli moi rodzice. Zdziwili się trochę.
-Ty gotujesz?- zdziwiła
się mama.
-Chciałam was trochę po
rozpieszczać zanim się wyprowadzę.
Zjedliśmy razem, a potem
zadzwoniłam do Sebastiana, żeby przyjechał pomóc mi spakować
kolejne rzeczy. Po 15 minutach się pojawił.
-Nie mogę się już
doczekać aż w końcu wszystkie twoje rzeczy będą u mnie. I ty
będziesz u mnie. Kocham cię.
-Też cię kocham-
pocałowałam go- A teraz pomóż mi się pakować.
-Nie ma sprawy.
Rodzice zakomunikowali
nam, że jadą na zakupy i wyszli. Po chwili usłyszałam dzwonek do
drzwi. Zostawiłam narzeczonego w pokoju, a sama poszłam otworzyć.
Za drzwiami stał Michał, Kamil i Piotrek. Przytuliłam braci po
kolei.
-Co wy tu robicie?-
spytałam.
-Musieliśmy przyjść,
żeby zobaczyć jak się czujesz- powiedział Misiek.
-Bardzo dobrze.
-Na pewno? Nie mówisz
tak, żeby nas uspokoić?
-Nie.
-Maja kto przyszedł?-
usłyszałam głos Seby.
-Co on tu robi?- zdziwił
się Kamil.
-Widzicie Seba mi się
oświadczył i zaproponował mi wspólne mieszkanie.
-Co?- powiedzieli chórem.
-No właśnie się
pakuje, a on weźmie moje rzeczy do siebie. Jutro już będę z nim
mieszkała.
Wtedy z góry zszedł
Ignaczak i objął mnie ramieniem. Patrzyłam na zszokowanych braci i
czekałam na ich reakcję. Michał uśmiechnął się i przytulił
mnie mocno.
-Cieszę się, że w
końcu jesteś szczęśliwa- szepnął.
-Ja też- włączył się
Kamil.
Tylko Piotrek stał z
założonymi rękoma i nic nie mówił. Patrzyłam na niego
wyczekująco. Westchnął i też mnie przytulił.
-Ale jak kiedyś spróbuje
cię skrzywdzić to masz od razu przyjść do mnie. Już ja się z
nim rozprawię.
-Wtedy chętnie ci
pomogę- dołączył się Michał.
-Ja też- dorzucił
Kamil.
Zaśmiałam się tylko.
Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać o ślubie braci.
Cieszyłam się, że są szczęśliwi.
-Maja, a może podłączymy
się?- spytał Seba.
-Co?- nie zrozumiałam.
-No może zrobimy
poczwórny ślub.
Tym mnie zaskoczył.
Patrzyłam na niego i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. W
końcu przełknęłam ślinę.
-Seba bardzo chętnie,
ale nie chcę wyglądać na swoim ślubie jak hipopotam. Już mi
zaczyna być brzuch widać.
-Rozumiem- westchnął-
To urządzimy wesele po porodzie.
Bracia musieli się po
chwili zbierać. Pożegnaliśmy ich, a potem wróciliśmy do mnie,
żeby dokończyć pakowanie rzeczy.
-Jutro ostatnia tura-
zakomunikowałam.
-W końcu- uśmiechnął
się Seba.
Pożegnaliśmy się, a
gdy wyszedł wzięłam się za naukę, bo miałam zaległości w
szkole. Nawet nie słyszałam jak rodzice wrócili do domu. Tato
przyszedł do mnie do pokoju i zaczął się rozglądać po prawie
pustym pokoju.
-Będzie mi ciebie
brakowało- przytulił mnie.
-Mi was też.
-Chodź ze mną i mamą
do restauracji. Spędźmy ten ostatni dzień razem.
-Jasne tylko się
przebiorę.
Po chwili byliśmy już w
drodze do restauracji. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy aż
kelnerka je przyniesie.
-Majka, a zastanawiałaś
się już jakie imię dacie dziecku?- spytała mama.
-Nie.
-To chyba trzeba
pomyśleć.
-Zastanowimy się nad tym
z Sebą, ale jeszcze dużo czasu.
-Tak ci się tylko
wydaje. Szybko zleci.
Dobrze się bawiliśmy,
dużo rozmawialiśmy. Zjedliśmy razem, a potem pojechaliśmy na
lody. Usiedliśmy na ławce i zajadaliśmy się.
-Odwiedź nas czasem-
powiedział tata.
-Będę was odwiedzała
kiedy tylko będę mogła- zapewniłam.
-Trzymam cię za słowo-
powiedziała mama.
Długo musieliście czekać, ale straciłam wenę i nie wiedziałam co mam pisać. Mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie.